19.03
Wstajemy rano i zaczynamy dzień od podejścia pod stromy klif. Na klifie są pozostałości jakichś kopalni, a po drugiej stronie zaczyna się kilkunasto kilometrowy kompleks hotelowo-restauracyjno-plażowy. Najpierw dochodzimy do Los Christianos i zatrzymujemy się na kąpiel przy ładnej, piaszczystej plaży. Znajdujemy też plażowy prysznic i myjemy się w słodkiej wodzie. Robimy też zakupy w markecie Merkadona, ktory jest bardziej dla lokalsów. Potem idziemy dalej plażami i promenadami, zatrzymując się na ławeczkach z widokami. Mijamy Playa de las Americas, Playa de Fanabe, Playa el Duque. Hotelowo-basenowy świat uśmiecha się do nas zza murków. Na koniec przechodzimy przez część o nazwie La Caleta i dochodzimy do dzikiej części z klifami. Tu 17 lat temu spędziłam kilka nocy na plaży i w jaskini. Zatrzymujemy się najpierw na kąpiel na plaży na dole, która jest plażą nudystów. Paweł zostaje z plecakami, a ja idę się przebiec po klifie zobaczyć jak wygląda sprawa jaskiń. Jest ich 6 i trzy z nich są wolne. Zajmujemy sobie fajną jaskinię do której trzeba się ciut wdrapać. Jest wysoko na klifie, jakieś 100m nad oceanem. Jemy kolację z pięknym widokiem na zachodzące słońce, ocean i wyspy La Gomera, La Palma i El Hiero. W nocy słyszymy skrobanie przy plecakach. Świecimy latarką i okazało się, że mysz wygryzła mi dużą dziurę w klapie plecaka, bo w środku było opakowanie po orzeszkach. Znajdujemy haczyk w sklepieniu jaskini (tak, inni też tu podwieszali jedzenie), podwieszamy całe żarcie i tym razem śpimy już spokojnie do rana.
20.03
Dziś cieszymy się naszą jaskinią. Jemy śniadanko przed jaskinią ponad klifem z widokiem na ocean. Paweł idzie do La Calety do sklepu po jedzonko, ja siedzę i szyję plecak. Potem idziemy na zmianę na dół na plażę się wykąpać. Popołudnie i wieczorek siedzimy przed jaskinią nad klifem i rozmawiamy i cieszymy się zachodem słońca i jedzonkiem. A po zachodzie słońca jest piękny księżyc i gwiazdy.