Jedziemy pośród pięknych gór ukrytych w chmurach. Przejeżdżamy przełęcz, na której sypie już śnieg, i zjeżdżamy w dół do miejscowosci Wildhaus. Roland mieszka kawałek za centrum tej miejscowości. Wchodzimy do pięknego drewnianego domu. Z zewnątrz pokryty typowym drewnianym obiciem z małych deseczek. W środku ciepło, klimatycznie, w drewnie. Na scianach plakaty i ozdoby. Od początku czujemy się tu bardzo dobrze. Dostajemy pokoik z podwojnym łóżkiem i pościelą, cudnie na kilka dni odpoczynku. Raz w tygodniu, akurat dzisiaj, Roland zaprasza na obiad swoich dwóch synów. Jeden syn mieszka w drugiej części domu, drugi dojeżdża. Jeden z nich przyszedł ze swoją partnerką. Jemy szparagi, sałatkę i haluszki (ala słowackie) z sosem. Roland uwielbia Słowację i Polske i od lat jeździ tam co roku. Poznałam go na Rycerzowej prawie 20 lat temu i już wtedy zapraszał mnie do siebie do Szwajcarii. Później Roland z przyjaciółmi odwiedził mnie w Szczawie. I w końcu ja odwiedziłam go w jego domku. Roland jest też fanem polskiej i słowackiej muzyki. Wśród jego płyt są polskie kapele góralskie, płyty "W górach jest wszystko co kocham", cały zestaw słowackich płyt Maoka. W kącie stoi też gitara, kilka ozdobnych digeridoo i słowacka fujara. Roland daje Pawlowi dobre szwajcarskie piwo i spędzamy poołudnie na ciekawych rozmowach.
6.03
Budzimy się rano, wyglądamy przez okno, a tam sypie śnieg i świat jest cały w śniegu. Dziś cały dzień ma być mniej więcej śniegowo-zamieciowy. Siedzimy więc w domku, odpoczywamy, rozmawiamy z Rolandem, gotujemy obiadek.
7.03
Poranek to efekt wow. Paweł budzi mnie rano bym wyjrzała przez okno nad naszym łóżkiem. A tam przepiekne ośnieżone strome góry w porannym złotym słoneczku. Teraz dopiero widzimy gdzie trafiliśmy. Ale bajka. Po godzinie jednak przychodzą chmurki i dziś też jest pochmurno. Dziś Roland zabiera nas na wspólny spacer w pobliską dolinę. Na dłuższe wyjścia czy wyjazdy nie ma siły, ale spacerek po dolince jest w sam raz. Jedziemy kawałek w dolinę i spacerujemy w świeżym śniegu. Towarzyszy nam piesek ktory mieszka na zmianę a to z Rolandem, a to z jego synem. Szczyty są w chmurach, ale spacer wśród ośnieżonych choinek, wzdłuż gorskiego potoku jest bardzo przyjemny. Na powrocie Roland zaprasza nas do restauracji na bardzo ciekawy alkoholowy napój: coś w rodzaju bardzo słabej kawy ze śliwowicą na słodko. W restauracji pracują dwie dziewczyny ze Słowacji. Roland lubi tu przychodzić na powrocie ze spacerów. Wracamy do domku. Wieczorek miło spędzamy na rozmowach.
8.03
Dziś poranek jest jeszcze piękniejszy. W prognozie są w końcu dwa słoneczne dni. Wszystkie górki dookoła nareszcie dobrze widać. Idziemy dziś na kilkugodzinny spacer. Idziemy wzdłuż jeziorek, oglądamy powstajace tu jedno z najlepszych na świecie studio dźwięku. Przechodzimy koło wyciągów i trasy narciarskiej. Ta okolica jest bardzo narciarska i turystyczna, co chwila jest jakiś wyciąg. Idziemy kawałek ścieżką przy której rozmieszczone są różne ciekawe instrumenty muzyczne dla ludzi do doświadczania muzyki w ciekawy sposób. A potem schodzimy w dół do doliny podziwiając przepiękne panoramy na przeciwległe pasmo. Podobają nam się tradycyjne domy tutaj, drewniane, niemalowane, obite malutkimi drewnianymi deseczkami. Zachodzimy do sklepu by zmierzyć się ze szwajcarskimi cenami. Okazuje się, że nie jest aż tak źle jak się spodziewaliśmy. 1,5l mleka za 8zł, wino (oczywiscie nie szwajcarskie) za 13zł, mały chleb za 7zł. Część rzeczy jest droga, ale są też takie w znośnych cenach. My kupujemy tylko ze 3 rzeczy, bo mamy w plecakach zapasy na tydzień.
Siedzimy wieczorkiem pijąc wino z Rolandem (pierwszego dnia on postawił szwajcarskie wino, chcemy więc się zrewanżować chociaż zagranicznym).
9.03
Kolejny przepiękny dzień. Dziś idziemy na spacer na drugą stronę doliny. Możemy podziwiać rząd szczytów po drugiej stronie, który wygląda jak rekinie zęby. Bardzo charakterystyczne górki. Po drodze jest dużo ławeczek i jest ciepło. Siadamy sobie co trochę z pięknymi widoczkami i delektujemy się wiosennym sloneczkiem. Przechodzimy kolo gornej stacji kolejnego wyciągu i restauracji gdzie dużo ludzi siedzi na zewnątrz i też grzeje się na słoneczku. Schodzimy do doliny i wracamy do domu Rolanda.
10.03
Luźny, odpoczynkowy dzień i przygotowania do dalszej podróży