Naszym Niemcom też się jaskinia bardzo podobała. Zabierają nas do autka i ruszamy. Rozmawiamy sobie całą drogę. Zostawiaja nas przy obwodnicy kilometr drogi od domu naszej hostki. Nasza hostka Ana jest jeszcze 4h w pracy, więc ruszamy do miasta. Chodzimy sobie po centrum, robimy małe zakupy. I na 18tą idziemy do niej. Witają nas dwa zwariowane psy przypominajace z wygladu małe buldogi: Odra i Saja. Po jednego Ana jeździła po Polski, pod Opole, bo to rzadka rasa. Siedzimy i rozmawiamy z nia i jej chlopakiem o imieniu Oleg. Rozmawiamy, że dzis jest spotkanie couchsurfingowe w Ljubljanie i mimo, że wszyscy jestesmy zmeczeni to decydujemy sie wybrac. My na piechote, a Ana dojezdza rowerem. Spotkanie jest w centrum, jakies 40 minut drogi. Na spotkaniu jest kilkanaście osób. Kilka osób z Ljubljany, para z Białorusi, para z Kanady i Francuz, który mieszka w Amsterdamie. Siedzimy ze dwie godziny, a potem Ana daje nam klucze do domu, a sama zostaje jeszcze trochę. Przychodzimy do domu, bierzemy prysznic i jemy kolację. Dzis na noc Ana z chlopakiem i pieskami idą do niego, a nam dostawiają wolny domek. Spimy szczęśliwi wśród psich kłaków :)
2 marca
Wysypiamy się. Ana i Oleg przychodzą po psią karmę i przy okazji rozmawiamy z pół godziny. Dziś mają ochotę zrobić sobie lajtowy dzień. I my też. Więc oni z pieskami siedzą u niego, a my w jej mieszkaniu. Odpoczywamy, uzupelniamy bloga, organizujemy zdjęcia itp. Idziemy na duże zakupy do lidla. Mamy odczucie, że tu jest ciut taniej niż w Chorwacji i taniej niż we Włoszech. Wracamy i Paweł robi nam pyszny obiadek.