Po 1,5h zabiera nas fajny pan 100km do miasteczka Gospić. Jedziemy z pięknymi widokami i tunelem pod górami Velebit przejeżdżamy na ich drugą stronę. Gospić to małe, sympatyczne, prowincjonalne miasteczko, częściowo wyludnione. Stajemy na wylotowce i łapiemy stopa. I łapiemy. I tak mijają ponad 2h. Aut jest sporo, a nikt nam nawet nie zaproponował podwózki 10km. Mamy już trochę dość. Idziemy na dworzec autobusowy, ktory jest kilkaset metrów dalej. A tam pusto. Kilka autobusów dalekobieżnych dziennie w różne strony. Mimo, że jest niedziela i dużo ludzi wraca z weekendów to następny autobus do Rijeki, ktora jest dużym miastem 1,5h jazdy stąd, jest następnego dnia rano. Wracamy więc w nasze stopowe miejsce z planem, że łapiemy stopa do zachodu słońca, a jeśli nie złapiemy to idziemy gdzieś tu spać i rano bierzemy autobus. I tak stoimy i stoimy. Przechodzi obok para ludzi po 60tce i zaczynają z nami rozmawiać. Pan z długą, siwą brodą opowiada nam jak wiele lat temu objechał stopem całą Europę. Oni idą dalej, a my dalej stoimy. I nagle, po prawie 4h w tym miasteczku, zatrzymuje się dla nas młody chłopak. Jedzie najpierw do swojego domu zabrać rzeczy, a potem jedzie do miasta Karlovac między Rijeką, a Zagrzebiem. Wsiadamy do auta i jedziemy z nim najpierw do niego do domu. Robi nam herbatę i pakuje się. Nasz kierowca ma na imię Nikola. Tu jest jego rodzinny dom i tu spedza weekendy, a na tygodniu studiuje w Karlovac i wtedy mieszka w akademiku. Ruszamy w kierunku Karlovac i całą drogę rozmawiamy.