Jest piękne, słoneczne poołudnie. Jest chłodno, bo jesteśmy na sporej wysokości, ale kiedy idziemy to jest ciepło i idziemy w polarach Koło południa ustał wiatr, więc idzie się bardzo przyjemnie. Droga najpierw prowadzi trawersem i jest w rodzaju drogi dla terenówki. Spory jej fragment ma genialny widok na Zatokę Kotorską, morze i wiele pięknych gór. Końcowy odcinek to stroma kamienista i niezbyt wyraźna droga do wioski Velji Zalazi, a właściwie jej ruin. Ruiny opuszczonej wioski robią na nas niesamowite wrażenie. Część domów ma tylko ściany, część ma jeszcze pozawalane dachy. Są ruiny cerkwi - wchodzimy do środka, a tam stary, rozwalający się ikonostas i stół na którym leżą stare orwarte księgi, ikona i malowany krzyż. Przed wejściem do cerkwi są nagrobki z pochówkami od XIII do XX wieku. Idziemy dalej przez wioskę. Jest tuż po zachodzie słońca. Znajdujemy fajne miejsce pod namiot. Obok są pojedyncze płaty śniegu, które możemy topić by nie zużywać dużo wody, którą wnieśliśmy. Rozbijamy namiot i gotujemy wypasiony posiłek. A potem herbatka z rakiją od naszego Albańczyka.
30 stycznia
W nocy jest -3 stopnie. Dziś wysypiamy się, odpoczywamy, czekamy aż słońce dotrze do namiotu i zrobi się ciepło. Dziś mamy w planie krótką trasę, więc się nie spieszymy. Pakujemy się i chodzimy po ruinach wioski. Powstaje hasło "Trekking przez wieś", gdyż miejscami to chodzenie po ruinach zarośniętych kolczastymi pnączami jest bardzo wymagające. Z wioski ruszamy ponad 200m w pionie do gory na przełęcz. Jest ciepło, kolejny słoneczny dzień i bezchmurne niebo.