Geoblog.pl    pawelgosia    Podróże    Podróż pełna barw    Wielka góra z mauzoleum
Zwiń mapę
2024
29
sty

Wielka góra z mauzoleum

 
Czarnogóra
Czarnogóra, Lovcen
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17531 km
 
Potem wychodzimy i idziemy kawałek dalej do skrętu drogi, która prowadzi wysoko w góry. Ruchu na drodze praktycznie nie ma. Jednak nie poddajemy się i czekamy. W końcu jedzie pan, który się dla nas zatrzymuje i który - jakby to dosłownie przetłumaczyć z angielskiego - "zrobił nam dzień". Pan ma na imię Dragan, jest z Kotoru i normalnie pracuje jako kierowca taksówki. Ale teraz jedzie prywatnie w góry po górską, źródlaną wodę. W góry czyli robi 1000m przewyższenia w pionie. Jesteśmy przeszczęśliwi, bo to oznacza, że nie musimy tego przewyższenia robić z ciężkimi po zakupach plecakami z buta. Mamy też sporo wody, bo tu w górach jej nie ma. Droga jest bardzo malownicza i pnie się po prawie pionowej ścianie do góry tworząc 25 serpentyn. Widoki są niesamowite. Pan opowiada nam, że teraz w Kotorze i okolicach tak dużo bogatych ludzi z zagranicy chce kupować domy, że ceny są grubo powyżej możliwości lokalsów. Mówi o bogatych Niemcach, Rosjanach i Arabach, którzy kupują sobie nieruchomości. Zatrzymuje się na platformie widokowej abyśmy mogli sobie zrobić zdjęcia. Droga jest stara, zbudowana przez Austriaków - jest wąska, z mijankami, teraz na szczęście nie ma tu ruchu. W lecie ponoć bardzo ciężko się jeździ, jest mnóstwo turystów, którzy nie zawsze wiedzą jak po takiej drodze jechać i jest ponoć sporo wypadków. Pan Dragan zostawia nas na przełęczy na prawie 1000m. Jesteśmy mega zadowoleni. Chcemy się dostać na górę Lovcen, na której jest bardzo znane mauzoleum i widok na całą Czarnogórę. Zrobiliśmy ponad połowę wysokości. Zostało nam jeszcze około 600m w pionie i 11km. To już jest do zrobienia na pieszo. Asfalt jest na samą górę, ale ruchu nie ma wcale. Ruszamy pieszo. Przeszliśmy niecały kilometr i słyszymy, że jedzie auto. Patrzymy, a to jedzie nasz pan Dragan. Zaprasza nas znowu do siebie i jedziemy z nim dalej. Mówi, że kranik w źródełku z którego chciał nabierać wodę zamarzł i jedzie do innego źródełka, do którego droga odbija 2km przed szczytem Lovcen. Cieszymy się bardzo. Na rozgałęzieniu pan Dragan stwierdza, że podrzuci nas na samą górę. Ostatnie 2km są bardzo oblodzone, ale pan Dragan jest dobrym kierowcą i brnie bez problemu przez lód. Po kilometrze spotykamy na środku drogi terenowego campera z Włoch, ktory cofa. Włosi mówią, że wyżej jest tak oblodzone, że się nie da jechać. Żegnamy się więc z panem Draganem i ruszamy dalej pieszo. Został nam 1km i jakieś 100m przewyższenia. Tak, pan Dragan na pustej drodze odmienił nam dzień :) Idziemy w górę. Wygląda na to, że Włosi spanikowali, bo po 100 metrach oblodzonych i ich autem przejezdnych, dalsza trasa jest sucha i bez lodu. Pochodzimy na parking pod szczytem. Jest tam kilka osobówek obsługi (da się wjechac nawet bez napędu 4x4). Jest otwarty bar. I są schody prowadzące przez tunel na szczyt. Na szczycie jest piekna panorama i mauzoleum (coś słyszałam o złotej kopule). Przed wejściem do tunelu są barierki z wielkim napisem stop. Szczyt jest "nieczynny". Obok wejścia jest budynek strażników, którzy tego pilnują. W sezonie wstęp na szczyt kosztuje 8 euro. Na szczęście z parkingu mamy panoramę na całą wschodnią i północną część Czarnogóry, a z drogi dojazdowej na południową i zachodnią. Kraj ma mniej więcej 100km x 100km, więc można zobaczyć cały z jednej góry. Widać między innymi Durmitor, Bigradskie Góry, Prokletje na granicy z Albanią. Zaczynamy schodzić w dół. Włosi zaparkowali campera tam gdzie utknęli i chyba zostają tu na dłużej. Idziemy na piechotę najpierw 2km na rozstaje dróg. A jako że prawie nie ma ruchu to idziemy dalej pieszo. Stąd mamy 9km w dół do przełęczy. Po 2km mija nas pierwsze auto. Potem jedzie w górę pan który nas pozdrawia. Po 4km mamy cudowne widoki na morze, Zatokę Kotorską i gory wokół nich. Zatrzymuje się dla nas pan jadacy w dół pijacy piwo i totalnie pijany. Odmawiamy pojechania z nim i idziemy dalej. Po chwili jedzie kolejne auto. Pan ma jedno miejsce i wolną pakę w busie, więc ja wskakuję na pakę. Bardzo fajny pan, zawozi nas do samego początku szlaku na Mali Zalazi, którym chcemy iść.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (31)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 296 wpisów296 76 komentarzy76 16383 zdjęcia16383 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
31.07.2023 - 18.04.2024