17.01.2023
Wstajemy rano, zwijamy namiocik i idziemy na pobliskie bramki autostradowe. Bramki są fajne, na trasie Saloniki-Ateny. Stoimy z karteczką 'Ateny'. Jedzie dużo pustych aut ale nikt nas nie zabiera. Po jakimś czasie przyjeżdża pan z obsługi autostrady mówiąc, że to nielegalne tu stać i że dzwoni po policję. My mu tłumaczymy, że poprzedniego dnia to właśnie policja powiedziała nam że to jest ok stać w Grecji na bramkach. Pan ma ewidentnie zły humor i jest źle nastawiony, nienegocjowalny i dzwoni. W miejscu w ktorym jestesmy nie stanowimy absolutnie żadnego zagrozenia. Auta jadą 20km/h, obok jest duze pobocze by się zatrzymać. Pan z twardą miną czeka na policję, my zestresowani dalej łapiemy stopa mając nadzieję, że ktoś nas zgarnie i wybawi z opresji. Mija pół godziny i nic. On czeka bez rezultatu, my czekamy bez rezultatu. Policja krazy po pobliskiej drodze, ale nie podjeżdża. Chyba zlali drogowca gdy powiedział gdzie stoimy. W koncu podchodzimy do drogowca i pytamy czy jest opcja aby wypuscił nas z bramek przez przejscie na zwykłą drogę. On pyta ludzi z obsługi bramek i się zgadzają. Drogowiec mówi, że nie tylko nie mozemy łapać stopa na bramkach autostradowych, ale też na drodze krajowej (nie autostradzie i nie ekspresówce) - dziwny człowiek, ale sprawił, że przelała się ta kropla i mamy dość Grecji. Stopowanie jest tu bardzo trudne, a komunikacja bardzo droga. Mamy też dosć takiego napiecia, ktore tu panuje w zwiazku z uchodźcami. Wracamy na dworzec w Leptokarii i kupujemy bilety na pociąg powrotny do Salonik. Mamy dwie godziny do pociagu, więc siadamy znów w knajpce na internecie i korzystając z knajpkowej łazienki myjemy sobie włosy. Wsiadamy w pociąg i po ponad godzinie jesteśmy w Salonikach. Idziemy 2km na dworzec autobusowy. Za niecałą godzinę mamy autobus do Floriny. To 2h jazdy, bilet 17euro. Ruszamy. Jedziemy z widokami przez bardzo ładne góry. W jednym miasteczku po drodze do autobusu wsiada policjant i sprawdza autobus pewnie w poszukiwaniu uchodźców. Dojeżdżamy do Floriny koło 19tej. Jest już ciemno. Idziemy 4km na północ, znajdujemy ciemniejsze miejsce na polu i rozbijamy namiot. Stąd mamy 14km do granicy z Macedonią.