Geoblog.pl    pawelgosia    Podróże    Podróż pełna barw    Antalya i nocleg nad morzem
Zwiń mapę
2024
05
sty

Antalya i nocleg nad morzem

 
Turcja
Turcja, Kemer
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15585 km
 
Bardzo szybko łapiemy stopa do Antalyi. Zabiera nas chłopak z Antalyi mówiący po angielsku. Pracuje z turystami jako fotograf. Mówi, że ludzie często nazywają go Jack, bo przy sesjach rodzinnych często pozuje ze swoimi klientami przebrany za pirata (tutaj były pirackie miasta) i ludziom się od razu kojarzy z Jackiem Sparrowem. Umie kilka słów i wyrażem po polsku i prosi nas o nauczenie go kolejnych (np.patrz w aparat). Podoba mu się bardzo gdy opowiadamy mu o naszej podróży. Po drodze zabiera nas na pyszną kawę. Wysadza nas w środku miasta przy morzu. Stąd mamy niecałe 10km promenadą na wylotówkę. Idziemy wśród palm przy morzu. Mnóstwo kafejek, sporo ludzi na plaży, niektorzy się kapią. Sporo ludzi piknikuje z rozkładanymi krzesełkami i stoliczkami. Jest bardzo dużo Rosjan. Powiedziałabym, że z połowa. Rosyjski słyszymy dosłownie co chwilę. Przy końcu miasta idziemy do bim-a kupić wodę i jedzonko na wieczór. A potem łapiemy stopa przy stacji benzynowej. Stoimy z 5 minut i widzimy auto, które chce zjechać dla nas z drugiego pasa, ale nie może. Kierowca nie zraża się, jedzie dalej, nawraca i przyjezdza do nas jeszcze raz. Zabiera nas do miasteczka Kemer, gdzie pracuje jako policjant. Próbuje nas uczyć kilku zwrotów po turecku. Zabiera nas nad morze, lekko za miasto, gdzie jest miejsce piknikowe i gdzie możemy rozbić namiot. Piknikujący Rosjanie pokazują nam gdzie można spokojnie pójść z namiotem. Rozstawiamy namiot na trawie blisko morza i jemy kolację. Mnie wieczorem złapał spory katar. Na szczęście jest kilkanaście stopni, więc nie jest jakoś wybitnie zimno i mogę się kurować.

6 stycznia
Budzimy się i obserwujemy piękny wschód słońca nad morzem. Jest ogromna rosa i mamy dużą wilgoć w namiocie. Paweł idzie się wykąpać i okazuje się, że woda jest cieplusieńka, nie ma żadnego szoku przy wchodzeniu. Więc ja też, mimo, że jestem chora, daję się namówić i się kąpię. Suszymy wszystko w słoneczku i ruszamy dalej dopiero koło 11tej. Przy wyjściu z parkingu znajdujemy darmową łazienkę - myjemy włosy i robimy pranie. Idziemy na pobliską stację benzynową i dłuższą chwilę łapiemy przy niej stopa. W końcu zabiera nas wesoła para jadąca kawałek dalej zwiedzać jedne z okolicznych ruin. Cała ta okolica obsiana jest ruinami.Grobowce, amfiteatry, cysterny, świątynie. Tak z III lub VII wieku przed naszą erą. Możnaby tu siedzieć miesiąc i oglądać tylko to. Nie mieliśmy pojęcia, że ten obszar jest tak pełen takich rzeczy. Ceny wstępu są bardzo wysokie. Obywatele Turcji mogą nabyć za bardzo małe pieniądze kartę muzealną i oglądać to wszystko za grosze. A dla cudzoziemców obowiązuje normalna cena. Od 40 do ponad 100zł za każde ruiny. Zdecydowaliśmy, że zwiedzimy tylko te największe i najważniejsze: Pamukkale i Efez. Domyślamy się, że to już nam wystarczy aby się nasycić klimatem.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (27)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 296 wpisów296 76 komentarzy76 16383 zdjęcia16383 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
31.07.2023 - 18.04.2024