Geoblog.pl    pawelgosia    Podróże    Podróż pełna barw    W drodze na wulkan
Zwiń mapę
2023
19
gru

W drodze na wulkan

 
Turcja
Turcja, Tatvan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14020 km
 
Nasz kierowca jest bardzo fajny, choć mówi tylko po turecku. Rozmawiamy przez translator. Teraz mamy internet, więc możemy też nagrywać i odtwarzać zdania, a nie tylko pisać (w wersji offline jest tylko pisanie). Trasa jest przepiekna. W większości prowadzi nad brzegiem jeziora i pośród pięknych, ośnieżonych gór. Pan robi przerwę i zaprasza nas na herbatę i obiad. W knajpce jak wchodzimy to wszyscy sie na nas patrzą - we wschodniej Turcji jesteśmy ciagle atrakcją, bo tu jest niewielu turystów. Jedzenie jest super i najadamy się po uszy. Pan dowozi nas do miasteczka Tatvan. Miasteczko jest położone nad tym samym jeziorem co Van, tylko ponad 100km dalej. To najwieksze jezioro w Turcji. Iziemy najpierw 4km przez miasteczko, a potem mamy w planie 11km podejście drogą na krawędź wulkanu Nemrut Golu (800m do gory). Pierwsze 3km podwozi nas pan jadący do ostatniej wioski. Dalej idziemy spory kawałek. Zaczyna się śnieg, a na drodze lód. Po jakimś czasie przejeżdżają kolo nas kolejni ludzie - w aucie są dwie pary jadące do krateru. Zapraszają nas do auta i jedziemy z nimi kawałek. Niestety mają zimowe opony i dwa kilometry od brzegu krateru nie dają rady jechać dalej. Zawracają i mowia, że jesteśmy szaleni, że chcemy spać w namiocie (w tej chwili jest -5 stopni). I w ogóle wszyscy tutaj ostrzegają nas przed niedźwiedziem, który gdzieś tu podobno mieszka. Dojechaliśmy z tymi ludzikami na wysokość ponad 2400m. Góry nad jeziorem są w pieknych kolorach zachodzącego słońca. Postanawiamy dziś zostać tutaj i rozbić namiot z tym widokiem. Paweł walczy aby dobrze przytwierdzić namiot do podłoża. Gdy namiot jest gotowy siedzimy w środku i pijemy ciepłą herbatę. Jestesmy jak najedzeni obiadem, że nie mamy ochoty na kolację. Wieczorem jest w namiocie -6, -7 stopni. Prawie nie ma wiatru, są gwiazdy i ksieżyc. W oddali pięknie oświetlone miasta.

20 grudnia
Budzimy się rano. Tuż ponad nami góry są w chmurach. Jest pochmurno i nie widać wschodu słońca tylko jego odbicie w jeziorze. Zwijamy namiot i ruszamy pod górę. Do krawedzi krateru zostały nam 2km i 100m w pionie. Szybko wchodzimy w chmurę. Ślady najwytrwalszych samochodów kończą się po kilometrze. Dalej już tylko zaspy przez ktore nie przejedzie żadna terenówka i ślady kilku osób. Idziemy po śladach do krawędzi krateru. Dookola biało. Widać na maksymalnie 50 metrów. Schodzimy w dół. Po kilku kilometrach mijamy auta probujące jechać w górę. Jedno z tych aut zatrzymuje się i zabiera nas w dół do głównej drogi. Pan jest zaskoczony, gdy mówimy mu, że nocowaliśmy na gorze w mrozie w namiocie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (64)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 296 wpisów296 76 komentarzy76 16383 zdjęcia16383 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
31.07.2023 - 18.04.2024