Geoblog.pl    pawelgosia    Podróże    Podróż pełna barw    Przepiękne meczety, pomarańcze i palmy
Zwiń mapę
2023
04
gru

Przepiękne meczety, pomarańcze i palmy

 
Iran
Iran, Shiraz
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11959 km
 
Autobus robi w połowie drogi przerwę na jedzenie i toaletę. Zagaduje do mnie młoda dziewczyna, która jest z Isfahanu, a studiuje w Shirazie. A potem druga, która studiuje w północnym Cyprze i kiedyś pracowała tu na recepcji w hostelu. Obie jadą bez chust.
Na jednym z punktów kontrolnych policja pobieżnie kontroluje autobus. Proszą kierowcę o otworzenie luku bagażowego i dwóch z nich przechodzi się po autobusie. Jest to rutynowe i nikt na policjantów nie zwraca większej uwagi. Połowa dziewczyn w autobusie nie ma chust i nikomu to nie przeszkadza.
Dojeżdżamy do Shirazu. Na dworcu taksówkarze od razu chcą nas gdzieś wieźć i następnego dnia zawozić do Persopolis. My jednak z dworca wychodzimy pieszo i idziemy na metro. Metro kosztuje tu jeszcze mniej niż w innych miastach - 25groszy za przejazd. Dostajemy po plastikowym żetonie. Przed przejściem przez bramki podchodzi do mnie ubrana w czarny czador pani i mówi, że mam się jeszcze bardziej opatulić chustą. Myślę sobie - bez przesady, przecież mam chustę i wiem, że jest ok założona. Ale dla świętego spokoju opatulam się bardziej i wchodzimy do metra. Te kobiety w czadorach przy wejściu do metra to tak zwana "morality police". W nas uważa się, że w takich krajach to mężczyźni gnębią kobiety. Nie - tutaj kobiety gnębią kobiety. Jako, że dużo młodych Iranek chodzi dziś bez chust to państwo pilnuje tego jak chodzą w instytucjach państwowych i w metrze. Głównie w metrze, bo bez tego trudno się ludziom szybko poruszać w dużych miastach. I na wielu stacjach stoją przy wejściu kobiety-policjantki w czadorach i pilnują innych Iranek nie wpuszczając ich do metra bez nakrycia głowy. Jedziemy metrem ileś stacji i wysiadamy koło domu naszego hosta. Nasz gospodarz Sina mieszka w kilkupietrowym bloku. Ma mieszkanko z dwoma pokojami i salonem. To młody chlopak, ktory niedawno zaczął pracę jako dealer samochodowy. Sina proponuje nam wspólne wyjście na miasto i spotkanie z jego znajomymi. Jedziemy do centrum gdzie czeka na nas jego koleżanka. Dziewczyna bez chusty i ze spodniami do łydki. Pokazują nam gdzie można kupić słynne lody z Shirazu. Lody są ciekawe, bo jest kawałek zwykłego loda i kawałek małych słodkich rureczek z szafranem i z wiśniami. Natomiast smakowo bardziej podchodzą nam włoskie lody, które tu można kupić z automatu. Potem podjezdzamy snapem na koniec miasta i idziemy na górę z ktorej widac Shiraz. Jest ciemno, więc miasto jest pełne świateł. Wracamy na piechotę zatrzymując sie po drodze na falafle i samosy. A potem spotykamy kolejną koleżankę Siny, również bez chusty i w ciut za krótkich spodniach. Idziemy do knajpki z fastfoodem, bo oni chcą zjeść kebaba. Siedzimy i śmiejemy się z różnych rzeczy. Dziewczyny pytają się o różne polskie słowa, część sobie tłumaczą same translatorem i mają wielki ubaw nazywając swojego kolegę po polsku wariatem oraz mieszając polskie "kurwa" z irańskimi podobnymi słowami. Jest przezabawnie slyszeć młode Iranki, które próbują przeklinać po polsku. Potem dziewczyny wracają do domu, a my z naszym hostem metrem wracamy do niego. Dostajemy fajny pokoik wyłożony dywanem do spania.

4 grudnia
Poprzedniego wieczoru nasz host powiedział nam, że niespodziewanie do miasta przyjeżdżają jego rodzice, którzy mieszkają 120km od Shirazu. Wygląda na to, że rodzice po prostu oznajmili mu, że przyjeżdżają i niezbyt miał cokolwiek do powiedzenia. Powiedział nam, że być może będzie musiał nas obudzić rano, bo jak przyjadą rano to bedą chcieli wnieść jakieś rzeczy do pokoju gdzie śpimy. Pytamy o której. Nasz gospodarz nie wie. Mówi, że tata to potrafi i o 4tej wstać. Rano wstajemy sami koło 9tej i na szczęście ich jeszcze nie ma. Okazuje sie, że nasz gospodarz spał w salonie, bo swój pokój naszykował dla rodziców, a drugi dał nam. Jemy śniadanie z naszym gospodarzem (przy okazji probujemy kolejny miejscowy bi berek z winogron i pyszny miód od jego rodziny). Kiedy kończymy to wchodzą jego rodzice. Witamy się i wychodzimy na miasto. Jedziemy metrem do centrum i od metra idziemy bardzo ciekawymi uliczkami w kierunku najbardziej znanego w Shirazie meczetu zwanego Różowym Meczetem. Mija nas dziewczyna jadąca na motorze - niby nie wolno dziewczynom, ale jeżdżą i nikt im nic nie robi. Jak z wieloma innymi rzeczami. Płacimy po 2euro za wstęp do meczetu. Ja ubieram czador i wchodzimy na dziedziniec meczetu, który ma zupełnie inne ceramiczne zdobienia i kolorystykę niż niebieskie meczety, które widzieliśmy poprzednio. Bardzo nam się podoba. W środku jest dużo różowego światła od witraży i dlatego meczet nazywany jest Różowym Meczetem. Jest tu sporo ludzi (głównie dziewczyn) robiących sobie zdjęcia w różowym świetle. Po wyjściu z meczetu idziemy zwiedzić Narandżestan house (zwany również Quavam House). To bardzo ładny budynek z ogrodem pełnym palm i drzewek pomarańczywych. Jest też małe muzeum, ale w każdym pomieszczeniu muzeum jest w rogu mały sklepik i ktoś coś sprzedaje, czasem dość nahalnie, więc jest lekki niesmak, bo wstęp do tego miejsca był płatny (jak zwykle 2euro). Idziemy potem do meczetu-mauzoleum Shah Cherag. Inna jego nazwa to Mauzoleum Króla Światła. Na wejściu jest bardzo intensywne przeszukanie każdego kto wchodzi. Nie można mi wnieść nawet kompaktowego aparatu, trzeba wszystko oddawac do depozytu. Nie podoba się nam to, więc wchodzimy pojedynczo, a drugie pilnuje rzeczy. Po dokładnej kontroli bezpieczeństwa (kobiety w części dla kobiet są sprawdzane przez kobiety, a mężczyźni w części dla mężczyzn są sprawdzani przez mężczyzn) i po założeniu czadoru, czeka na mnie darmowa przewodniczka, która prowadzi mnie przez jeden wielki dziedziniec, potem wchodzimy na drugi wielki dziedziniec i wchodzimy do meczetu do części dla kobiet. Meczet jest pełen lustrzanych płytek więc wszystko świeci się na srebrno. W środku jest grobowiec przy którym modlą się ludzie (pol grobowca jest po stronie dla kobiet, a pół po stronie dla mężczyzn). Wychodzę i potem wchodzi Paweł i przewodniczka już na niego czeka. Co ciekawe męska kontrola bezpieczeństwa pozwala Pawłowi wejść z gopro. Przewodniczka doprowadza go do meczetu, Paweł wchodzi do części dla mężczyzn, przewodniczka niby nie może tam wchodzić, ale po pewnym czasie Paweł widzi ją w części dla mężczyzn. Wieczorem dowiadujemy się od naszego gospodarza, że system ochrony i przeszukań jest tam tak silny, bo w przeciagu ostatniego roku były w środku aż trzy incydenty z użyciem bro ni, a przewodniczka mówiła mi, że 4 lata temu był w środku at ak te ro rys tyzny.
Idziemy dalej przez Vakil Bazar. Bazar jest piękny, ze sklepieniami. Bardzo lubimy irańskie bazary. Na brzegu bazaru są łaźnie Vakil Baths. Wstęp 1euro. W środku poza ładnymi dekoracjami jest mnóstwo manekinów przebranych za ludzi z dawnych czasów i stereo z różnych miejsc są puszczane odgłosy dawnej łaźni - rozmowy, śmiechy, dźwięki naczyń. Obok łaźni jest Meczet Vakil. Opłata za wstęp 2euro. Tu wchodzę bez czadoru, to bardziej muzeum jak meczety w Isfahanie. Meczet bardzo nam się podoba. Jest duży dziedziniec, a wewnątrz meczetu jest mnóstwo kolumn. Dalej idziemy bazarem. Znajdujemy wyciskany sok z granata i pijemy po kubku. A potem znajdujemy miejsce z falaflem i zjadamy po bułce z falaflem i warzywami. Następnie idziemy do mauzoleum Ali Ebn-e Hamze. To też meczet z dziedzińcem. Na wejściu dostaję czador. Na dziedzińcu podchodzi do nas pani, ktora mówi po angielsku i prowadzi nas do środka meczetu. Co ciekawe sama wchodzi i prowadzi nas do części dla mężczyzn. W środku kryształowo-lustrzane ściany i sufity i na środku grobowiec. Potem pani zaprasza nas na herbatkę. Siedamy na siedzeniech gdzie pośrodku jest stół z ko ranem, zastanawiamy się czy pani nie zechce nas nawracać. Ale okazuje się, że po chwili to my opowiadamy pani o muzułmanach w Polsce i pokazujemy jej zdjęcia drewnianych meczetów na wschodzie Polski. Jest tym niesamowicie zainteresowana, robi sobie zdjęcia mojej komórki z wyswietlonymi zdjeciami i nazwami tych meczetów. Wracamy do centrum. Decydujemy że nie mamy ochoty iść oglądać słynnego Tomb of Hefez, miejsca poświeconego znanemu poecie, bo dla nas na zdjęciach wyglada to jak zwykła altana i nie chcemy iść kilku kilometrów i płacić po 2euro za obejrzenie tego w realu. To miejsce głównie ważne dla Irańczyków. Chcemy też jechać do ogrodów Eram, które są na liscie unesco, ale po obejrzeniu zdjęć i poczytaniu komentarzy też sobie odpuszczamy. Kupujemy drugi raz w tym dniu włoskie lody po 2zł i idziemy do metra. Na wejsciu do metra siedzą 3 panie w czadorach - policjantki moralności. W pewnym momencie jedna patrzy sie na mnie i zrywa się w moim kierunku, po czym wraca na miejsce. Paweł już myslał, że chce mnie za coś solidnie opierniczyć. I wtedy zrozumieliśmy. Moja chusta na głowie jest brązowa. Noszę ją inaczej niż większość Iranek (aby nie musieć jej co chwila poprawiać). Te kobiety to w większości starsze panie. I tej kobiecie z daleka się wydawało, że ja idę bez chusty. Ale dotarło do mnie z jaką nienawiścią te kobiety pilnują lokalnych dziewczyn. że ja i Jedziemy do domu naszego hosta, po drodze robiąc zakupy. Sina czeka na nas w domu, jego rodzice są na mieście. Pół godziny później wychodzi na siłownię. Zostajemy w domu, a niedługo potem wracają jego rodzice. Są niby sympatyczni, ale tacy surowo-religijni. Siedzimy więc w swoim pokoju. Zapraszają nas na herbatę do salonu, ale jest tak drętwo, że czekamy tylko na naszego hosta. Sina wraca akurat w momencie gdy Paweł wyszedł z toalety i okazało się, że zrobił cos czego się w Iranie nie robi, bo weszedł do toalety we własnych klapkach i potem w nich wyszedł. Tu po domu w wiekszości chodzi się boso, a w toalecie są klapki (do używania dla każdego kto wchodzi), które trzeba tam zakładać na wejściu i nie można w nich wychodzić poza łazienkę. W całym domu są dywany, na dywanach się śpi, je i na dywanach toczy się całe życie. Więc muszą być czyściutkie.
Mama naszego hosta jest trochę zdziwiono-oburzona i dopiero przez Sinę tłumaczymy, że w Europie jest zupełnie inaczej. Tak czy inaczej nawet gdy przyszedł Sina atmosfera jest sztywna, więc siedzimy na komórkach u siebie w pokoju. Sina przynosi nam spróbować smakołyk ze swojego rodzinnego miasteczka, ciężko to opisać - trochę przypomina to kulki z daktyli, tylko że nie jest z daktyli.

5 grudnia
Wstajemy rano. Ojciec z synem spali na dywanie w salonie, matka w oddzielnym pokoju. Kiedy wszyscy wstali pytamy czy chcą razem zjeść śniadanie, kupiliśmy trochę rzeczy, więc chcętnie je z nimi zjemy. Oni ani chcą ani nie chcą, tworzą dziwną atmosferę. Nie są też zupełnie jak przeciętni Iranczycy aby zaopiekować się gośćmi. Nasz host coś tam nam pomaga z przygotowaniem jedzenia, ale zjadamy szybko i czujemy ulgę wychodząc. Dziwni ludzie, a nasz host jest im posłuszny i wystraszony. Idziemy do metra i jedziemy ze 40 minut na totalnie drugi jego koniec. Od końcowej stacji idziemy jeszcze ponad kilometr i docieramy do domu naszego nowego hosta (poprzedni mógł nas gościć tylko 2 noce). Nasz nowy host Soheil mieszka w bloku na 5tym piętrze. Jest weterynarzem - obecnie pracuje na nocnych zmianach w fabryce kurczaków i podbija że mieso jest zdrowe (jego asystent je bada). Soheil uczy się bardzo intensywnie niemieckiego - chce się przeprowadzić do Niemiec i tam być lekarzem psów i kotów. Jego mieszkanko bije bardzo przyjemną energią. My mamy do spania salon, a gosodarz ma swój oddzielny pokój. W domu mieszka też czarna, długowłosa kotka Eshrat. Ma roczek i chętnie się ze mną bawi, choć nie przepada za głaskaniem od obcych. Dziś dzień na odpoczynek. Siedzimy i rozmawiamy z naszym hostem. Soheil gra na instrumencie, ktory nazywa się tanbur. Trochę przypomina 3-strunową gitarę i ma bardzo przyjemny dźwięk. Nasz gospodarz też robi w domu przeróżne a ko le. Pokazuje nam sc owaną pod kocami swoją instalację do wi na oraz do bi bru. Robi tez p wo. Wieczorem nasz host wychodzi do pracy na nocną zmianę.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (267)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Stock
Stock - 2023-12-04 20:11
Naprawdę miło czytać, że tak się w Iranie zmienia. A czemu piszecie tak niektóre słowa?
 
 
zwiedzili 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 296 wpisów296 76 komentarzy76 16383 zdjęcia16383 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
31.07.2023 - 18.04.2024