Wysiadamy i idziemy do domu Saszy i Nastii, pary Rosjan, których spotkaliśmy 3 tygodnie temu w Wardzi i którzy zaprosili nas wtedy do siebie. W domu jest cieplutko i przytulnie. Dostajemy herbatę na przywitanie i rozmawiamy. Nasi gospodarze uciekli z Rosji na początku wojny Rosji z Ukrainą. Wynajmują tu domek, pracują zdalnie, uczą się bardzo intensywnie angielskiego i programowania i myślą co dalej. Po głowie chodzi im wyjazd na stałe do Stanów. Czujemy się bardzo komfortowo w ich domku, są dla nas mega gościnni. Częstują nas przepysznymi naleśnikami. Peter rusza san na wycieczkę nad pobliskie jeziora, a my zostajemy z naszymi gospodarzami. W pewnym momencie Nastia dostaje wiadomość od rowerzysty z Warmshowers z pytaniem o nocleg na dziś. Rowerzysta jest już w miasteczku, jest z Austrii, jest w wielomiesięcznej podróży i też nazywa się Pavel. Po 10 minutach stoi w drzwiach. Siedzimy i rozmawiamy, a po pewnym czasie idziemy do sklepu. Kupujemy sporo rzeczy na wieczór. Owoce, słodycze, wino. Nastia gotuje pyszny obiad - rybę z ryżem i sałatką z warzyw. Peter wraca zadowolony znad jezior. Najadamy się tego wieczoru na maxa. Mamy dużo ciekawych rozmów. Śpimy w ciepełku, na naszych materacykach na dywanie w oddzielnym pokoju dla nas.
12 i 13 listopada
Budzimy się rano. Za oknem przymrozek (jesteśmy na 1944m npm), w środku cieplutko i przyjemnie. Przez oba dni jest piękna, słoneczna pogoda.
Odpoczywamy u Nastii i Saszy. Gotujemy na zmianę: raz my, raz oni pyszne jedzonko. Ogarniamy wszystkie internetowe tematy, robimy pranie, zgrywamy zdjęcia. Oglądamy piękny film "Dede", którego akcja dzieje się w Usghuli.