Nasyceni klimatami opuszczonego miasteczka wychodzimy na wylotówkę na północ i łapiemy stopa w kierunku Jaskini Prometeusza. Po chwili zabiera nas człowiek pod samą jaskinię. Kupujemy bilety. Wejście 23 lari czyli ok.37zł - to cena dla cudzoziemców, dla lokalsów jest za 11lari. Wejścia są co pół godziny. Przewodnik opowiada po angielsku i rosyjsku. Zwiedzanie trwa okolo godziny, idzie się przez jaskinię około 1,5km. Wśród zwiedzających jest sporo Polaków. Jaskinia jest przepiękna i wielka. Rzeczywiście warto było tu przyjść. W niektórych salach jest puszczana muzyka jako podkład. Jesteśmy zachwyceni bogactwem form i kształtów, szata naciekowa jest bardzo ciekawa. Po wyjściu z jaskini idziemy pieszo na krzyżówkę. Ja zachwycam się drzewami z owocami Khaki, których tu jest mnóstwo. Na drzewach nie ma już liści, tylko mocno pomarańczowe owoce, ktore na tle niebieskiego nieba wyglądają cudownie. Na krzyżówce łapiemy stopa do Tskaltubo. Prowadzi dziewczyna, obok niej siedzi jest chłopak, ewidentnie po alkoholu. Są sympatyczni i zawożą nas na przystanek marszrutek.