A potem wychodzimy na drogę i bardzo szybko łapiemy stopa z fajnym panem do miasteczka Dilijan. To turystyczne miasteczko w sercu parku narodowego. Kierowca zachęca nas abyśmy pozwiedzali tą okolicę. Wysiadamy w miasteczku i znajdujemy na mapie szlak na punkt widokowy. Cała okolica pełna jest lasów w jesiennych kolorach, a ponad nimi takie połoninki na 2500m. Na punkcie widokowym jest kilka wiatek. Widać duże pasmo górskie, przez które prowadzi kilka szlaków. Schodzimy do drogi przez lokalną część miasta i łapiemy stopa dalej. W Armenii cudownie się łapie stopa - nie czekamy 5 minut, zatrzymuje się zwykle jedno z pierwszych aut. Tak jest i tym razem. Zabiera nas sympatyczny chłopak mówiący po angielsku. Nie jedzie daleko, ale zaprasza nas na herbatę. Razem ze znajomymi mają miejsce w środku lasu, które tworzą dla turystów. Poznajemy jego koleżankę i razem pokazują nam przeszklone domki dla turystów, domki na drzewie i różne atrakcje, łącznie z laserowymi karabinami. Siadamy na herbatkę i ciasteczka i rozmawiamy o różnych rzeczach. Kolega pokazuje nam fotki z wyprawy motocyklowej do Gruzji gdy jechali jedną z najniebezpieczniejszych dróg w Tuszetii. A potem zabiera nas z powrotem do głównej drogi i wywozi jeszcze ileś kilometrów w fajne miejsce za miasteczka.