Wracamy do głównej drogi. Za chwilę zabiera nas para mówiąca po angielsku. Są z Rosji. Wyjechali z powodów politycznych. Najpierw mieszkali rok w Indonezjii, teraz mieszkają tutaj. Marzy im się dostać wizę i przenieść się do Hiszpanii. Są smutni, zwłaszcza dziewczyna robi wrazenie bardzo smutnej. Zjeżdżają dla nas z głównej drogi i podwożą nas pid sam monastyr Hayravanq. Monastyr jest połozony nadsamym jeziorem, na górce. Kiedy przyjeżdżamy akurat w środku jest ślub (jest niedziela). Idziemy pod skały 50m dalej i rozbijamy namiot - z widokiem na monastyr i na jezioro. Kiedy robi się spokojniej idziemy obejrzeć monastyr. Spędzamy wieczór obserwując monastyr i góry po drugiej stronie jeziorka w zachodzacym słońcu.