10.10
Wstajemy wcześnie i idziemy łapać stopa. Pierwsze miejsce jest takie sobie, więc idziemy 4km dalej do miejsca, które już naprawdę jest fajne. I tam zatrzymuje się dla nas tir. Kurdyjski kierowca zaprasza nas do środka. Porozumiewamy się gestami i translatorem. Pokazuje nam w czasie jazdy jak zrobić kawę (ma czajnik 24V) i pijemy wszyscy kawę. Wyciąga pestki dyni do skubania, a my wyciągamy ciastka i cukierki. I tak jedziemy. Z ośnieżonymi górami przed nami. Kierowca musi po drodze zrobić 45 min pauzy. W tym czasie rozkłada kuchnię polową na boku ciężarówki i zaprasza nas na posiłek. Chleb, lawasz, turecki jogurt, oliwki i co ciekawe: miód znajdujący się w opakowaniu razem z całym plastrem. Pyta się nas czy w Polsce są Kurdowie. W ogóle stara się nam wybitnie pokazać, że jest Kurdem, a nie Turkiem. W ciężarówce cały czas puszcza nam kurdyjską muzykę, która jest bardzo ładna. Mieszka w mieście Mardin i mówi aby dać mu znać jeśli będziemy w okolicy, wymieniamy się kontaktami na fb. Żegnamy się w nim w miasteczku Hopa ok.20km od granicy w Sarpi. On jedzie ze Słowacji do Armenii. Też jedzie przez Gruzję, tylko przez inne przejście. Hopa to miasteczko ewidentnie obsługujące granicę. Wszędzie stoi mnóstwo tirów. Jest ileś sklepów, banków i kantorów. Gruzini przyjeżdżają tu na zakupy spożywcze. Przy meczecie obserwujemy jak pan karmi gołębie, a one obsiadają najpierw jego, a potem prawie nas. Wymieniamy równowartość 50zł z lirów na lari. Na końcu Hopy stajemy znów na stopa. Po chwili podchodzi do nas uśmiechnięta kobieta w chuście, prosi o wspólną fotkę i wymieniamy się namiarami fb, jest mega sympatyczna. Zatrzymuje się dla nas Turek pick-upem. Plecaki wrzucamy na pakę, a my do środka. Pan jest bardzo fajny. Miał jechać do miasteczka 4km od granicy, a zdecydował się zawieźć nas na terminal. Przy terminalu mnóstwo ludzi. Przejście dla pieszych jest przez budynek - wchodzimy na piętro i przechodzimy ponad odprawą dla aut. Wszystko idzie szybko, gruzińska pani ze straży granicznej pyta gdzie jedziemy i ile chcemy pobyć w Gruzji, po czym wbija nam stemple do paszportu. I jesteśmy w Gruzji.