25.09
Wstajemy, pakujemy się i w drogę. Dziś w planie ponad tysiąc metrów przewyższenia. Idziemy do schronu Koncheto, który ma tylko 10 miejsc i jest umiejscowiony na grani na wysokości 2760m. Zaraz za schroniskiem spotykamy sympatyczną parę Bułgarów, którzy też idą spać do tego schronu. Myśleliśmy, że na tygodniu, po sezonie będzie tam pusto, a tu widzimy, że nie tylko my tak myśleliśmy. Bułgarzy są przesympatyczni, przez większość trasy idziemy razem. Na przełęczy oni zostają, bo chcą wejść na jeszcze jedną górkę. Szlak najpierw wiódł lasem, potem łakami z kosówką, a odkąd wyszedł na grań zaczęły się skaliste łupkowane zbocza. Najpierw szliśmy w chmurze, a potem pięknie odsłonił się cały krajobraz z widokiem na najwyższe szczyty. Widać grań Koncheto, którą pójdziemy następnego dnia i Wichren, najwyższy szczyt, który ma ponad 2900m. Po 4,5h drogi dochodzimy do schronu. Nie ma na razie w nim nikogo. Schron jest super malutki, ale tak madrze zagospodarowany, że może tu spać 11 osób. A jeśli jest to zgrana i znajaca się grupa dla której spanie na śledzia nie jest straszne to nawet 16. Schron jest drewniany i mega klimatyczny. Z okna widać główną grań i kilka najwyższych szczytów. Jesteśmy zachwyceni miejscówką. Po godzinie dochodzą do schronu nasi Bułgarzy. Dla czterech osób jest bardzo komfortowo w schronie. Spędzamy przemiło popołudnie podziwiając widoki, rozmawiając z naszymi Bułgarami i odpoczywając. Po południu przychodzi chmura i siedzi wokół nas aż do 3ciej w nocy.