24.09
Dziś lekki dzień, więc korzystając z tego, że nie trzeba wcześnie zwijać namiotu spedzamy leniwie przedpołudnie. Ja ciągle jeszcze nie jestem do końca w formie i mój apetyt jest taki sobie, więc podzieliliśmy podejście na dwa dni. Dziś mamy 600m podejścia w pionie. Idziemy sobie spokojnie z kilkoma odpoczynkami. Szlak wiedzie stromą doliną przez piękny las. Dochodzimy do schroniska Yavorow na około 1750m. Jest to duże schronisko z restauracją, a jako, że jest ostatni dzień długiego weekendu to po drodze i tu spotykamy wielu ludzi. Ale schronisko jak na tak komercyjne miejsce jest bardzo przyjemne. Pan w środku bardzo sympatyczny, mówi że nie ma problemu z rozbiciem namiotu i że w dodatku jest to za darmo. Piwo kosztuje 3 lewy, więc poniżej wszelkich standardów schroniskowych. Siedzimy na tarasie z pięknym widokiem na wysokie szczyty, a Paweł popija sobie piweczko. Potem idziemy rozbić namiocik - miejsce jest piękne, obok mamy dla siebie kranik z wodą :) Spokojne poołudnie, Paweł gotuje obiadek, pierwszy dla mnie obiadek od kilku dni.