17.09
Z chaty Ivan Vazov podchodzimy niebieskim szlakiem 400m w pionie na górkę Otovitsa. Na zmianę pada i nie pada, dzień wg prognozy ma być bardzo deszczowy. Sam szczyt góry jest totalnie w chmurze, mamy zupełne mleko. Ze szczytu schodzimy do Doliny Siedmiu Jezior Rilskich. Chyba najbardziej znane miejsce w Rile, można do dolnych jezior dojechać kolejką. My jesteśmy tu bardzo rano, więc jeszcze nie ma turystów z kolejki. Kiedy jesteśmy nad pierwszym jeziorem mgła zaczyna się rozwiewać i powoli pojawia się coraz bardziej widoczek na rilskie jeziorka. Są w pięknym lazurowym kolorku. Idziemy na Ezeren Vrch - górkę 2559m z której jest widok na wszystkie jeziora. Jesteśmy tu sami co nie jest czymś normalnym - jest tu platforma widokowa zwykle pełna turystów. Mgły i chmury pojawiają się i znikają, odsłaniając i zasłaniając nam co chwilę widoczki. Ruszamy dalej czerwonym szlakiem, pasmem w kierunku góry Malyovitsa. Pasemko ma szczyciki ponad 2600m, jest głównie połoninkowe. Czesem odsłania nam się widoczek na północną stronę, czasem idziemy we mgle. Na zmianę pada i nie pada. Na koniec pasemka podchodzimy na górę Malyovitsa. Od tej strony góra jest stromą połoninką, ale gdy ją przekraczamy ukazują się nam surowe, tatrzańskie żleby i granie. W większości w chmurach, co trochę odsłaniają się aby się nimi pozachwycać. Droga zaczęła się bardzo trudna. Mamy do zejścia z 2700 na 2000 i myśleliśmy, że zrobimy to szybko. A tymczasem jest to zejście jak po Gorganie, w dodatku mokrym gorganie. Jestesmy zmęczeni i idziemy wolno. Im niżej tym więcej widoków. Widzimy surowy krajobraz, skaliste ściany, strome kotły, wplecione w skały jeziorka i wodospadziki. W końcu dochodzimy do schroniska. W kącie jadalni jest bufet, w bufecie siedzi pan, którego ledwie widać, bo nie ma tam żadnego oświetlenia. Pytamy się o rozbicie namiotu przy schronisku. Pan pokazuje nam aby rozbić się poniżej schroniska i mówi, że tu rozbija się namioty za darmo. Miejscówki na namioty są po prostu prześliczne, koło potoczku. W ogóle cała dolina jest śliczna. Paweł kupuje w schroniku piwko i z radością je wypija po takiej trasie. Gotujemy, myjemy się odpoczywamy. Dzień był mega intensywny i w końcu jesteśmy też w przyjemnym, spokojnym miejscu gdzie możemy odreagować poprzednią noc. Wieczorkiem się rozpogadza. Wychodzę z namiotu i nade mną przepiękne rozgwieżdżone niebo wśród wysokich szczytów.