Dojeżdżamy do Sofii. Nasz kierowca zostawia nas w samym centrum. Pokazuje nam krany z termalną wodą. Idziemy tam i rzeczywiście - w środku miasta wypływa ciepła, termalna woda. Ludzie masowo podchodzą do kraników i nabierają ją sobie w butelki. Słyszeliśmy też anegdotkę, że w zimie bezdomni przychodzą się tam myć, bo jest ciepła.
Znajdujemy lidla i robimy małe zakupy. Potem szukamy butli z gazem. Decathlon w którym je poprzednio kupowaliśmy nie ma ich tym razem. Na szczęście Paweł znajduje inny sklep kilometr dalej i wraca z butlą 500tką. Jedziemy metrem w dzielnicę miasta, która nazywa się Ovcha Kupel. Tam mieszka Boyo, nasz host w Sofii. Czekamy dłużej niż mieliśmy, bo nasz host, który jest dziennikarzem zostaje w trybie pilnym wezwany do telewizji. W między czasie namierzamy miejscowy sklepik z naszym ulubionym radlerkiem i siedzimy na ławkach pod blokiem między lokalsami. Nasz host przybiega bardzo przepraszając za opóźnienie. Daje nam oddzielny pokoik w swoim domu, ręczniki, hasło do wifi. My robimy sałatkę, on dokłada sery i mamy deskę bułgarskich serów. Plus częstuje Pawła piwkiem. Siedzimy i rozmawiamy do późna. Boyo jest dziennikarzem oraz uczy prywatnie języka niemieckiego.
Przed snem wymarzony prysznic po tygodniu w górach i nocka w normalnym łóżeczku.
13.09
Boyo po 6tej wyszedł do pracy i zostawił nam klucze. Dziś dzień odpoczynku. Ładowanie powerbanków, pranie, zgrywanie fotek itd. Szukamy informacji o Rile i Pirynie, górach w które się teraz wybieramy. Planujemy trasę. Wieczorem nasz gospodarz przygotowuje dla nas pyszny posiłek w bułgarskim stylu. Zapiekane warzywa z bułgarskim serem i na deser bułgarskie zsiadłe mleko z miodem, orzechami włoskimi, rodzynkami i świeżą miętą. Cudna uczta :)