Wysiadamy na krzyżówce przez miastem i idziemy pieszo przez Batak. Podoba nam się to miasteczko. Jest nieturystyczne i ma klimat. Paweł poszedł do sklepu, a ja sobie obserwuję toczące się wokół życie. Ludzi podjezdzajacych pod sklep, ludzi siedzacych na ławce pod pomnikiem żołnierza, dziewczynę kupujacą kawę z automatu, kobietę ubraną w robocze ciuchy, stojacą na środku ulicy i patrzącą się gdzieś w dal. Jest klimat. Paweł wychodzi ze sklepu uradowany bo dopadł naszego ulubionego radlera 1,2l. Idziemy na ławkę pod drzewa wypić go. A potem ruszamy dalej na koniec miasta zaglądając w uliczki i patrząc na piekne góry ponad miastem. Mają ponoć po 2tys. metrów, ale są zalesione i nie wyglądają na tyle.