8.09
Rano wita nas temperatura 6 stopni. To duży szok po trzydziestu kilku stopniach kilka dni temu. Jemy śniadanko i ruszamy dalej w trasę. Schodzimy w dół 8km do doliny. Po drodze idziemy lasami, stokówkami i malowniczymi łąkami. Idziemy większość drogi ścieżką rowerową. Schodzimy do niestniejącej wioski Kasika. Jest w niej kilka zruinowanych domów i nieczynny od dawna sklep. Dalej idziemy wzdłuż rzeki i docieramy do wioski Mugla. Tu połowa domów jest opuszczona. Mamy tu swoisty folklor. Stare auta, gaziki, kamazy, stare domy, choć nie jest to bułgarski styl. Dochodzimy do centrum wioski. Jest tu baro-sklep. Ceny są jak w górskim schronisku, ale i dojazd do tej wioski jest taki - wiele kilometrów przez góry, wyboistą drogą tylko na terenówkę. Na środku wioski jest malutki, odnowiony meczet. A obok drewniany, stary minaret. Są dwa wielkie opuszczone betonowe pawilony i kioski - kiedyś ewidentnie wioska tętniła życiem, są dawne tablice po poczcie. Są standardowo kraniki z wodą i ławeczki. Jest przystanek autobusowy z pomieszczeniem w środku - teraz ewidentnie nie czynny. Jest stara, wielka szkoła, z rozwalonym, zapadającym się dachem. Zjadamy ze dwie kanapki i ruszamy dalej. Droga wiedzie stromo pod górę. Przechodzimy obok starego cmentarza gdzie zmarli mają najpiekniejszy widok na świecie. A potem wspinamy się na przełęcz 1650m. Schodzimy z niej do pięknej doliny, która przypomina nam Beskid Niski. Pasą się tu konie i jest cisza i spokój. Idziemy tą doliną aż wchodzimy na jej końcu na kolejną przełęcz. Z przełęczy jest widok na kolejne góry za którymi powoli będzie chować się słońce. Obok wiata ze stołem i kraniki z wodą. Pod wiatą siedzi lokalny pan. Przysiadamy się i próbujemy rozmawiać. Pan częstuje Pawła piwem. Ma ze sobą radio ładowane solarnie i włącza muzykę. Chyba zaprasza nas abyśmy zeszli z nim do dolinybdo niego i jedli i pili z nim piwo, ale że rozumiemy dość mało i nie jesteśmy do końca pewni czy o to mu chodzi to decydujemy się zostać w górach pod namiotem. Pan bardzo miło się z nami żegna, a my gotujemy pod wiatką obiadek, a potem idziemy 30m w górę nad wiatkę rozbić namiocik. Mamy piękny widoczek na zachód słońca z namiotu.