Dziś jest wyjątkowo chłodny dzień 13-16 stopni. Dla nas to cudowne uczucie po dwóch tygodniach upałów. Jak tylko wsiedliśmy do stopa zaczęło też padać. Chodzimy po Plovdivie w lekkim deszczu. Plovdiv to jedno z najstarszych miast w Europie, jego początki siegają prawdopodobnie 6 tys. lat przed naszą erą. Oglądamy stare miasto, ciekawe domy i uliczki i chyba największą atrakcję - amfiteatr z pierwszego wieku, jeden z najlepiej zachowanych w Europie. A potem idziemy 4km do naszych gospodarzy z couchsurfingu, u których zatrzymujemy się na dwie noce. Milena i Ivan mieszkają w niskim bloku tuż przy największym parku w mieście. Park jest w dużej mierze dziki, idzie się przez niego jak przez las. Ale ma też dużo "atrakcji" dla mieszkańców: stoły do ping-ponga, stoły do gry w szachy, wiaty duże i zadaszone, grile, cała masa urządzeń do gimnastyki, kraniki z wodą i place zabaw. Nasi gospodarze mieszkają w bloku wklejonym w ten park. Dostajemy swój mały pokoik. W domu króluje biały kot perski o imieniu Thomas. Nawet sieć wifi nazywa się "Thomas Residence". Milenna szykuje pyszny obiad: świetnie przyprawionego łososia z sałatką. Siedzimy i rozmawiamy cały wieczór.
5.09
Wysypiamy się i ruszamy do miasta. Najpierw idziemy do decathlonu który jest bliziutko od nas. Kupujemy butlę i łatki do naprawy materaca. A potem ruszamy do centrum. Plovdiv to miasto, które leży na kilku wzgórzach. Wchodzimy na trzy z nich. Pierwsze jest wyzwaniem, bo mamy prawie 150m przewyższenia. Za to widoki ze wzgórz są super. Potem oglądamy starożytny stadion (świetnie wkomponowany w obecne miasto) i wielki, piękny meczet. Spacerujemy jeszcze trochę po starym mieście i wracamy do domu naszych gospodarzy. Na kolację serwują nam Musakę, bułgarskie tradycyjne danie. Rozmawiamy do późnego wieczora.
6.09
Rano żegnamy się z naszymi gospodarzami i ruszamy. Dziś jest bułgarskie święto narodowe upamiętniajace połączenie kraju. Idziemy najpierw do sklepu zrobić zakupy na kilka następnych dni. A potem idziemy 3km na wylotówkę. Na wylotówce jest duża zatoczka przystankowa, zaraz za światłami, wydawałoby się świetne miejsce, tylko... tuż obok jest bar z fastfoodem i co 5 minut jakieś auto parkuje na naszym przystanku i kierowca idzie do baru coś kupić. A jak nie ma miejsca na przystanku to parkują na drodze, która w tym miejscu jest 3 pasowa. Stoimy tu dłuższą chwilę po czym zatrzymuje się auto dla nas na środku ulicy.