Dziś czeka na nas w Burgas Milen, nasz gospodarz z couchsurfingu. Mieszka w odległej dzielnicy, daleko od morza, takie blokowisko dla lokalsów. Czekamy na niego trochę, bo opóźnia mu się powrót z pracy. Kiedy przychodzi to zostawiamy u niego plecaki i zaprasza nas na piwko i sok do pobliskiej knajpki. Jest z nim cały czas jego 5 miesieczny piesek o imieniu Forest, bardzo delikatny i łagodny psiak. Milen szkoli go aby był psem przewodnikiem dla niewidomych. Potem wracamy do Milana do domu, bierzemy prysznic i idziemy do parku spotkać się z jego znajomymi. Milan kupuje piwko dla siebie i dla nas. To jest wogóle ciekawe, że tu pod blokami są ławki i stoliki. Ludzie wieczorami schodzą na dół i się socjalizują. Jedni piją, inni gadają. Tu w Bułgarii nie ma zakazu picia na ulicy. Siadamy w parku, obok jest plac zabaw. Dzieci się bawią, dorośli imprezują. Znajomy Milena jest bardzo ciekawy. Rozmawiamy o Bułgarii, o tradycjach, o sytuacji w kraju. Dowiadujemy się wielu cielawych rzeczy. Milen pracuje na uczelni jako wykładowca, zajmuje się nowoczesnymi technologiami, wykorzystaniem dronów, gpsowych rzeczy itp. Wracamy późnym wieczorkiem i szybko zasypiamy.
2.09
Dziś mija miesiąc jak wyjechaliśmy z Polski.
Wysypiamy się. Milen wstaje i jedzie do pracy. A że teraz w weekend pracuje 50km stąd, a 10km od swojego domu rodzinnego to zostanie tam na noc. Zostawia nam klucze od swojego mieszkania i mamy caly dzień na spokojny odpoczynek, zrobienie prania, naładowanie elektroniki, zgranie zdjęć, uporządkowanie bloga.
3.09
Wstajemy rano i jedziemy do centrum. Wsiadamy do autobusu, w autobusie chodzi pani której płaci się za przejazd. Bilet kosztuje 3,5zł. Idziemy parkiem wzdłuż plaż. Kąpiemy się jeszcze raz w morzu, a potem idziemy na dworzec kolejowy.