Po południu ruszamy z Nessebaru dalej. Najpierw idziemy plażą i zatrzymujemy się na kąpiel. Potem wchodzimy na klif gdzie stoi na dziko kilka kamperów. I dalej dochodzimy do plaży w miasteczku Ravda. Czytaliśmy na jednym z blogów, że jest tu fajna restauracja z bułgarskim jedzeniem. Chcemy czegoś spróbować, więc skręcamy z plaży do centrum miejscowości. Kilka uliczek i jesteśmy na miejscu. Restauracja nazywa się Chuchura. Ma bardzo dużo stolików, a nad nimi jest daszek z rosnących winogron. Zamawiamy Sacz, czyli danie podawane na specjalnym rozgrzanym patelnio-talerzu. Danie jest wielkie, więc zamawiamy jedno na dwie osoby. Kiedy pani je przynosi to robi wrażenie. Po obiadku ruszamy dalej. Za Ravdą mijamy trochę bardziej zapyziałe tereny. Hotel koło oczyszczalni ścieków oraz hotel ogrodzony murem i drutem kolczastym. Kiedy się ściemnia, odchodzimy niecały kilometr od morza i znajdujemy miejsce na namiot na polu z krzaczorkami.
31.08
Wstajemy o 6tej i wracamy na plażę. Mijamy po drodze wielkie, opuszczone hotele. W ogóle widzieliśmy na wybrzeżu bardzo dużo takich - opuszczonych lub niedokończonych gigantycznych hoteli w pięknych miejscach. Zastanawialiśmy się o co tu chodzi i dopiero potem jeden z naszych hostów wyjaśnił nam że większość tego co sposób w jaki mafia pierze pieniądze.
Wchodzimy na 7 kilometrową mierzeję. I zaraz od początku zaczynają się muszki, które występują tu w jakiejś przeogromnej ilości. Nie gryzą, ale latają ich wokół nas takie tabuny, że mamy te muszki w nosie, oczach i uszach. W związku z tym idziemy przez mierzeję tempem niezwykle szybkim.