22.08
Wstajemy o świcie, o 6tej by jak najwięcej trasy przebyć przed upałami. Idziemy 5km przez miasto na wylotówkę. Znajdujemy super miejsce i już po chwili mamy stopa do miasta Targovishte. Gość w naszym wieku, mówiący dobrze po angielsku, który sam chodził po górach i autostopował. Rozmawiamy całą drogę, a na koniec wywozi nas za miasto na wylotówkę. Po chwili zabiera nas kolejne auto, już bezpośrednio do Varny. Nasz kierowca jest bardzo nietypowy i ciekawy. Koło lusterka ma podczepioną dużą ikonę i różańce. Włącza nam na pełny regulator bałkańską muzykę i jedziemy. W ciagu godziny między 10, a 11tą upał przeskakuje z 30 stopni na 35. Kierowca jedzie na sam początek Varny. Mówi, żebyśmy poczekali na niego 10 minut, musi podpisać jakieś dokumenty i zawiezie nas nad morze. Ale coś tam w firmie się przeciąga i dopiero po około 40 minutach jest wolny. Zawozi nas nad morze. Jesteśmy tak przegrzani że z radością wskakujemy do wody. Morze jest bardzo nagrzane. Mogę w nim siedzieć i nie wychodzić. W Varnie czeka na nas couchsurfer u którego będziemy nocować. Pracuje do 18tej, więc do tego czasu chcemy trochę pochodzić i pocieszyć się morzem. Kąpiemy się kilkakrotnie. Potem idziemy kawałek wzdłuż plaży. I znów się kąpiemy. Znajdujemy fajną knajpkę nad samym morzem gdzie zatrzymujemy się na sałatki i piwko.
Przed 17tą powoli zaczynamy się zbierać. Nasz gospodarz mieszka na gorce nad Varną, więc musimy się wspiąć prawie 200m w pionie. Idziemy przez park i lokalne uliczki. Koło 18tej dochodzimy na miejsce. Leo to Francuz, pracujący w IT dla tutejszej firmy. Wynajmuje małe klimatyczne mieszkanko w budynku ze wspólnym basenem. Dostajemy swój pokoik, bierzemy prysznic, robimy pranie, ładujemy powerbanki. Leo zabiera nas do miasta. Bilety na autobus kupuje się bardzo łatwo aplikacją i kosztują 1 lewa (2,3zł). Leo zabiera nas do miejscowej knajpki gdzie chodzą głównie lokalsi. Spędzamy miły wieczór rozmawiając o różnych rzeczach. Potem robimy szybkie zakupy (kupujemy bułgarski słony ser i mega pachnącego melona) i idziemy jeszcze do ulubionej knajpki Leo na piwo. A potem wracamy autobusem do jego mieszkania. Jest mega gorąco w nocy, śpimy tylko pod prześcieradłem.
23.08
Spedzamy spokojny dzień odpoczywając w domu u Leo. Gotujemy i razem jemy obiad, rozmawiamy z naszym gosodarzem na przeróżne tematy. Robimy porządek w zdjęciach, aktualizuję bloga.
24.08
Zjadamy razem z Leo pyszną jajecznicę na śniadanie i ruszamy dalej w drogę. Robimy zakupy w pobliskich Kauflandzie (kurde, ale tu jest drogie żarcie!) Jedziemy autobusem do centrum, a stamtąd kolejnym autobusem na drugi koniec miasta do miejsca o nazwie Galata. Bilet na autobus kupiony w aplikacji kosztuje 2,3zł za 60minut jazdy. Autobusy jak zauważamy nie jeżdżą wogóle wg rozkładu. Część autobusów jest nowoczesna, a część to takie staruszki co kiedyś u nas też jeździły.