20.08
Budzi mnie słońce. Pawełek już dawno na nogach i po porannej kawce. Robimy pranie i powolutku się pakujemy. W skwarze kolejnego dnia ruszamy pieknym trawersem do doliny. Mijamy wielkie urwiska i potężne skały. Oglądamy pierwszy wodospad na trasie. W końcu dochodzimy do granicy lasu. Jak miło usiąść w cieniu. Potem schodzimy w dół do parkingu Mazaneto. Robimy sobie ponad godzinny popas przy rzeczce w dolinie.
Potem wychodzimy na drogę z parkingu i zatrzymuje się dla nas pierwsze auto. Para w naszym wieku wraca z gor do Starej Zagory. Rozmawiamy mieszanką polsko-bułgarsko-angielską. Zabierają nas na skrzyżowanie gdzie oni skręcają w prawo, a nam potrzeba w lewo. Na pożegnanie dają nam bułgarską bugacę czyli ciasto na słono z serem. Bardzo dobre :) Jest po 17tej, a słońce dalej smali niesamowicie. Przechodzimy 100 metrów i nie czekamy nawet minuty, a już lądujemy w kolejnym samochodzie. Ludziki robią dodatkowe 4km aby nas dowieźć tam gdzie chcemy czyli pod Trojański Monastyr. Monastyr jest właśnie zamykany, więc siadamy w knajpce obok i pijemy zimne piwo i sok. A potem idziemy szukać miejsca pod namiot. Wchodzimy w ścieżkę przez zarośla i dochodzimy nad rzekę. W wielkiej zieloności, wśród krzaków pełnych jeżyn rozbijamy namiocik i robimy jeżynową ucztę.