Geoblog.pl    pawelgosia    Podróże    Podróż pełna barw    Intensywny i wymagający dzień najwyższą częścią Starej Planiny
Zwiń mapę
2023
19
sie

Intensywny i wymagający dzień najwyższą częścią Starej Planiny

 
Bułgaria
Bułgaria, Botev
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5305 km
 
19.08
Koło 1 w nocy zaczyna bardzo mocno wiać. Czujemy jak wiatr obija się o schron. Martwię sie o naszego sąsiada w namiocie, ale nie przychodzi, więc pewnie nie jest u niego tragicznie.
Poranek jest przyjemny i pełen pięknych widoków. Sąsiad przeżył, jego namiot też - solidne iglo z przedsionkiem. Pijemy poranne kawki i herbatki, jemy śniadanie i akurat gdy kończymy się pakować to na szczyt przychodzą spotkani wczoraj Polacy Adam i Ania. W rezultacie cały ten dzień nasze drogi się przeplatają i spotykamy się na postojach.
Ruszamy najpierw przez pojedyncze szczyty z pięknymi widokami. Na jedne wchodzimy, inne trawersujemy. Dochodzimy do szczytu Kupena, który jest zdecydowanie inny niż poprzednie. Na szczy wiedzie trudna ścieżka i wspomagające metalowe liny. Jest jedno miejsce gdzie przez nasze duże, cieżkie plecaki mamy problem by wejść. Ale się udaje. Szczyt jest prześliczny i bardzo malowniczy. Przy słupku wisi dzwonek, którym można zadzwonić. Wpisujemy się do ksiazki pamiatkowej w skrzynce. Zejście ze szczytu jest równiez po linach, ale ciut łatwiejsze niż z drugiej strony. Kolejne kilometry to trudna droga w górę i w dół wśród skał i skałek. Ten odcinek zajmuje nam bardzo dużo czasu. I kiedy już mamy wejść w teren znów bardziej połoninkowy, znienacka, w czasie trawersu, zza góry przychodzi burza. Chowamy się poniżej grani. Zaczyna momentalnie padać. Paweł wyciąga tarpa, przykrywamy nim siebie i plecaki i czekamy. Pada bardzo intensywnie. Po około pół godziny przestaje. Wychodzimy spod tarpa i rozglądamy się dookoła. Kilka metrów od nas w płaszczach przeczekami burzę Bułgarzy. Chmura przeszła, więc ruszamy dalej. W połowie pidejścia na pierwszą większą połoninkę dajemy się skusić na trawers, który owszem oszczędza nam trochę podejścia w upale, ale robimy przez to trochę więcej w kilometrach. Tu jest też moment na napisanie, że w tych górach jest mnóstwo zwierząt i wypasu: krowy, konie i owce. Są klimatyczni pasterze na koniach. Ale co istotne dla nas namiotowców - jest ileś miejsc, które są istnymi polami minowymi, zwłaszcza jeśli chodzi o krowy. Krowy pasą się na każdej wysokości. Na najwyższym szczycie również. Dochodzimy do przełęczy, na której jest schron Botev - o tej samej nazwie co szczyt pod którym stoi. Chcemy tu zostać na noc z namiotem. Gdy dochodzimy to Adam i Ania akurat ruszają dalej (chcą spać w schronie na szczycie 350m wyżej). Zachęcają nas abyśmy rozbili namiot, zostawili plecaki i przyszli na wieczór do nich. Mówimy, że zobaczymy, a oni ruszają dalej. Jest noc z soboty na niedzielę, schron jest pełny, ale jesteśmy jedyni którzy chcą spać pod namiotem. Polsko-bułgarskim dogadujemy się o wszystko. Cena 5lew od osoby czyli około 12zł. Jesteśmy zmęczeni długą, trudną trasą i mocnym słońcem. Paweł na starcie kupuje dwa piwa. Ja odpoczywam z godzinkę i chcę na lekko pójść na szczyt Boteva. Paweł woli zostać i delektować się miejscem i odpoczywać. Wejście na szczyt jest bardzo strome. Po godzinie jestem na górze. Tam witają mnie krowy, rowerzysta (po drugiej stronie jest droga) i budynki. Na dość płaskim szczycie jest wielki budynek z przekaźnikiem telewizyjnym. Tuż obok stacja meteorologiczna. Stoją auta - wyżej zawieszone osobówki. I poniżej jest malutki budyneczek do spania dla turystów. Okazuje się pełny. Dowiedziałam się, że nasi znajomi poszli tego dnia jeszcze dalej. My bylismy zmeczeni nasza trasą, ich dzisiejszy dystans byl wiec bardzo imponujacy. Wracam w dol do schronu. W schronie okazuje sie, że jest woda i normalna łazienka z prysznicem, wiec z radoscia po takim dniu sie myjemy. Schron jest bardzo klimatyczny w srodku. Drewniane sciany, na scianach instrumenty muzyczne, elementy strojów ludowych, naklejki. Zamawiamy zupę z soczewicy. Pan nie mogac mi wytlumaczyc jakie ma zupy, zabral mnie na zaplecze i pokazywal garnki z zupami. Zupki ponalewał do tradycyjnych ceramicznych, zdobionych miseczek. Przy jednym ze stołów siedziała ekipa, chyba znajomi gospodarzy. Grali na akordeonie i śpiewali tradycyjnie bałkańskie pieśni. Cudowny klimat. Potem rozmawiam jeszcze z ciekawym człowiekiem z Plovdiwu. Koło 10tej idę spać, a tymczasem właśnie wtedy dochodzi 7 osobowa ekipa z Czech, Hiszpanii i Austrii z prośbą o awaryjny nocleg na glebie, bo to co zakładali że zajmie im 6h zajeło im 12h. Przyszli z gitarą i jeszcze przez trochę były miedzynarodowe gitarowe śpiewanki.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (76)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2023-10-25 08:59
Długi dzień, wiele atrakcji a i zakończony dźwiękiem gitary i śpiewem! Pięknie...
 
 
zwiedzili 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 296 wpisów296 76 komentarzy76 16383 zdjęcia16383 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
31.07.2023 - 18.04.2024