Znajomi wypożyczają na jeden dzień auto by pokazać nam okolice. Jedziemy najpierw na wschód od Edynburga. Wędrujemy po rezerwacie ptaków, chodzimy boso po pięknej plaży i oglądamy miasteczko Gullane. Potem jedziemy na drugą stronę Edynburga do miasteczka Linlithgow gdzie oglądamy kościół i zamek nad jeziorem. A na koniec znajomi wywożą nas za miasto Stirling, gdzie kończą się autostrady i skąd ruszamy na autostopową kilkudniową wycieczkę po Szkocji. Pierwszy stop zatrzymuje się już po minucie. Sympatyczny chłopak busem zabiera nas kilkadziesiąt kilometrów. Jedziemy przez Callander, przez park narodowy Loch Lomond i docieramy do miasteczka Crianlarich, skąd nasz kierowca jedzie dalej na południe, a my ruszamy dalej na północ. Przy skrzyżowaniu nie ma przystanku, więc idziemy ponad kilometr na parking przy drodze. Tu w ogóle jest mało przystanków i przez następne dni będziemy bazować głównie na zatoczkach parkingowych. Na parkingu nie czekamy dłużej niż 5 minut i już zabiera nas sympatyczny Szkot z rudymi włosami i bardzo mocnym szockim akcentem. "Masz bardzo dobry angielski" - mówi do mnie. "Ale ja co drugiego twojego zdania nie rozumiem" - mówię ja do niego :D
Wjeżdżamy w cudowną górską scenerię. Nie możemy wyjść z zachwytu. Góry, góry, góry i jeziora. Szczególnie trasa przed Glencoe bardzo nam się podoba. W okolicach miasteczka Fort William oglądamy najwyższą górę Szkocji Ben Nevis 1345m. Z naszym kierowcą dojeżdżamy do Invergarry. On jedzie dalej na północ, a my potrzebujemy tu odbić na zachód w kierynku wyspy Skye. Jest już po 20tej, więc dalszą trasę zostawiamy na kolejny dzień. Schodzimy 50m nad rzekę i znajdujemy fajne miejsce pod namiot. W Szkocji prawie wszędzie można legalnie rozbijać się namiotem, więc miejsc do spania nie brakuje : )